niedziela, 14 listopada 2010

Robi sie słabo,

ale cóś...

Na przemian psuję i naprawiam.

Zaczynam stosować starą dobrą metodę "Nie ma, jak ściema". Jak się nie wie co dalej, to nasmarować parę laserunków, jak przeschną zrobić wcirę półkryjącą dla wyrównania niepotrzebnych cieni - po ciemku jakoś zaczyna wyglądać. Może coś z tego wyjdzie, dumny z tego pewnie nie będę, ale może chociaż nie będę się wstydził.


górny - aktualny stan
dolny - poprzedni

3 komentarze:

  1. Tk laserunki ponoć ratują czasem z opresji...Malarka ze mnie zawsze była kiepska, raczej graficzka z miłością do form rzeżbiarskich...Piękne barwy, smaczne, nasyone mgłą. Będzie powód do dumy. Górny ma wiecej oddechu ale ja wolę dolny, mroczniejszy...To dwa zupełnie różne bieguny, jakie to dziwne,że czasem jedno czy dwa pociągnięcia pędzlem determinują całość i zupełnie zmieniają klimat.

    OdpowiedzUsuń
  2. a ja wolę górnego, więcej dramatyzmu i jakbyś do tego górnego ciut góry z dołu przemycił to by było mniam :)o te cipanie w lewym górnym mi chodzi :)
    wrobel

    OdpowiedzUsuń
  3. Heej! Diobli wiedzą co tam jeszcze nacipam, a co "wykasuję"...

    OdpowiedzUsuń

...no napisz coś...