niedziela, 27 czerwca 2010

No, jest niedziela, coś się w malarstwie niedzielnym dłubało, choć mało...




Tu mi ostatnio słoneczko próbowało pomagać, ale jego malowanie jest mocno nietrwałe, trzeba było samemu chycić pędzel...

taki pustynny cóś...



Tu też się trochę porobiło...



Ten już ma chyba dość niedaleko...

1 komentarz:

  1. jak to jest, że jak ty coś robisz to na każdym etapie jest fajnie a ja jak coś maluję to muszę odwracać płótno do ściany :(

    OdpowiedzUsuń

...no napisz coś...